wtorek, 21 marca 2017

Dzień 2

Siedzę sobie właśnie gdzieś w warszawie na mokrej ławce i śpiewam po cichu.
Uciekłam z domu. Choćby na noc.
Odtąd w sumie mogę zacząć opowiadać jaka ja jestem naprawdę...
Mam za sobą naprawdę trudną przeszłość. Nie wyobrażacie sobie nawet jak bardzo trudną..ale to wam będę opowiadać po kolei w jakichś rozdziałach następnych..
Jak wspominałam w pierwszym rozdziale choruję na Depresję. Wykańcza ona mnie niesamowicie. Ona mną kieruje, gdy ja jestem nieświadoma. Ale skąd ona się wzięła? Z początku od utraty mamy...eh utraty? ^ lat temu dostała wylewu i do tej pory nie wyzdrowiała...psychiatrzy mówią, że od tego się zaczęła, lecz tak naprawdę gdyby nie dziadkowie to nie skończyłabym tak. Mój stan depresji stał się tak ciężki, że nie wiadomo czy się ulecze czy może będzie za późno na jaką kolwiek zmianę. Sama tego nie chcę, ale to tak jakbym była robotem...
W każdym razie...mieszkałam prawie całe życie w Berlinie a po chorobie mamy zamieszkałam z Dziadkami w Warszawie...wtedy się wszystko zmieniło.
Oni w ogóle mnie nie wspierali. Pierwszy mój problem to była nauka no bo halo? Nie umiałam polskiego...ale nieee...co z tego?
Eh nie mam sił w ogóle teraz co kolwiek opowiadać, ale w skrócie... nigdy nie widzieli, że coś jest źle ze mną albo, że nie jestem sobą. Dziadek ciągle mnie wyzywał jaka to ja jestem...i gorzej. Nie wyobrażacie sobie co się działo, bo po tym wszystkim nie umiem tego ująć w słowa. W każdym razie byłam dla nich i nie tylko, tylko dla całej rodziny niczym nie wartym gównem. Zaczęłam się z tym godzić, ale to wcale nie poprawiało mój stan tylko pogarszało. Myślicie, że do teraz coś się zmieniło? Nie. Tylko gorzej, że coraz jaśniejsze mam myśli co do...wiecie.
No i niby spoko dzień dzisiaj, a on musiał zjebać wszystko. Powyzywał mnie i to jeszcze gorzej niż wcześniej.. w ogóle zaczął mnie wyśmiewać z tego, że jestem jakaś chora na Depresje itp... Nie wytrzymałam i wydarłam się, że większego chama nie znam a co on? Już wolę nie mówić... wybiegłam i aby ochłonąć poszłam na siłownię..
Teraz własnie siedzę i myślę gdzie pójść..


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz